wtorek, 5 lutego 2013

Trading

    TRADING - czyli to, za co kocham właśnie Betfair :)  

   Najprościej można powiedzieć, że cała giełda sportowa jest wzorowana na tych samych zasadach co prawdziwa giełda papierów wartościowych. Na Betfair każdy może wczuć się w rolę maklera giełdowego, tylko że zamiast kupowania i sprzedawania akcji czy towarów, tutaj handluje się na wszelakich "wydarzeniach sportowych". 

   Istnieje oczywiście kilka rodzajów i sposobów tradingu. Uważa się, że najlepsi traderzy pochodzą z Wielkiej Brytanii, nie ma się temu zbytnio co dziwić skoro, większość wyścigów konnych odbywa się właśnie w UK a to właśnie jest domeną "najlepszych". Użytkownicy, którzy handlują na rynkach wyścigów konnych są nazywani "cold traderami". Działają oni praktycznie w ten sam sposób co maklerzy na rynkach finansowych. Dla nich trenerzy, dżokeja, czy nawet forma koni nie ma większego znaczenia. Ba, nawet większość twierdzi, że im mniej wiesz na temat wyścigów tym lepiej dla Ciebie - ponieważ może to chronić przed formowaniem jakichkolwiek tez i opinii przed wyścigiem. Więc czym tak naprawdę kierują się tacy "cold traderzy" ??
Między innymi rozkładem pieniędzy na drabince, ilością zawieranych transakcji, różnicą kursową oraz trendem. 

   Zwykle "cold trader" wchodzi w rynek na kilkanaście lub kilkadziesiąt minut, zamykając swoje pozycję przed startem gonitwy. Wynik wyścigu nie ma żadnego znaczenia ponieważ pozycję zarówno te stratne jak i wygrane zamykane są już przed wyścigiem. Celem jest osiąganie zysku, często dość niewielkiego, ale za to regularnie. Dobrzy traderzy posiadają kilkadziesiąt lub nawet kilkaset udanych transakcji a ledwie kilka zamkniętych ze stratą w ciągu miesiąca. Tutaj uwypukla się główna zasada tradingu, że również łyżeczką można się najeść, mało ale często i regularnie.
   

Przetrwać na Betfair

    Jednym z podstawowych wniosków jakie możemy wysnuć po przeczytaniu kilkunastu książek na temat inwestowania a także po pewnym czasie gry, czy to na zakładach sportowych, czy na giełdzie Betfair, jest fakt, że głównym celem zarządzania pieniędzmi jest przetrwanie na rynku. Wydaje się to zazwyczaj takie proste, w rzeczywistości jednak wcale takie nie jest. W całej tej zabawie chodzi oto aby unikać ogromnego ryzyka, które w razie porażki grozi zwykłym odpadnięciem z rynku.

    Nigdy nie wolno wystawiać na ryzyko pokaźnej kwoty ze swojego kapitału, nie mówiąc już o całym kapitale. Tak naprawdę większość graczy bankrutuje podczas tzw próby wyjścia z dołka, czyli po serii następujących po sobie porażek. Bardzo dobrze zapisać sobie gdzieś na kartce i powiesić nad biurkiem tabelkę pokazaną poniżej czyli zależność pomiędzy tym ile się straciło ze swojego kapitału i ile trzeba zarobić żeby odrobić stratę.

Strata------------------Ile trzeba zarobić
10%                                      11%
20%                                      25%
40%                                      67%
50%                                      100%

    Przegrywając 50% ze swojego początkowego kapitału, musimy następnie odrobić aż 100% tylko po to, by odrobić straty i rozpocząć wszystko od początku. Dzieje się tak dlatego, że straty rosną arytmetycznie, natomiast zyski potrzebne do ich zrekompensowania w postępie geometrycznym.

     Każdy kto rozpoczyna przygodę z giełdą sportową posiadając np 2000 zł i myśląc, że w ciągu roku dobije do 100.000 jest zwykłym marzycielem, podejmującym szalone ryzyko. Zapewne jednej osobie na milion coś takiego się może udać ale to chyba tylko w myśl zasady, że wyjątek potwierdza regułę. Jeżeli tylko skoncentrujemy się na unikaniu strat to zyski same przyjdą z czasem.

    Właśnie dlatego też tęgie głowy tego świata doszły do wniosku, że optymalną wartością jaką możemy zaryzykować na jeden zakład to 2% z posiadanego kapitału. Większość ludzi wie o tym, słyszała gdzieś mimo to, początkujący gracze lekceważą te zalecenia. Dzieje się tak dlatego iż amatorzy rzadko kiedy posiadają duże kwoty przeznaczone na grę. 2% stawka powoduje, że marzenia o wielkiej fortunie trzeba odłożyć na dłuższy okres czasu.

    Zasada 2% stanowi bardzo solidną zaporę dla szkód jakie może czasem wywołać seria strat. Ponieważ cały czas można się trzymać z dala od zbyt ryzykownych transakcji. W miarę jak dzięki dobremu doborowi wydarzeń sportowych jak i odpowiedniemu zarządzaniu ryzykiem, Nasze konto rośnie, procentowe wyliczanie stawek pozwala Nam na obracanie coraz większymi kwotami.

System Marii

    System Marii - właściwie to od razu trzeba powiedzieć, że kontrowersje pojawiają się już przy nazewnictwie "system", ponieważ wiele osób twierdzi iż jest to zwykły sposób lub metoda polegająca na Lay-owaniu wysokich kursów, czyli zwykła gra na przysłowiową "pałę" po kursach. Zacznijmy jednak od początku czyli od historii. Dokładnie chyba nie wiadomo czy rzeczywiście gracz posługujący się nickiem - Maria jest kobietą :) wiadomo na pewno, że osoba ta pochodzi z Łotwy. Zaczynając grę z bankiem wynoszącym 3.000 funtów, w ciągu zaledwie 303 dni udało jej się wygrać ponad 100.000 na czysto.
    Cały system nie jest skomplikowany jeśli chodzi o stawkowanie i zawiera się on w 3 przedziałach kursowych:

- kurs mniejszy niż 3,5 to LAY za 1% kapitału posiadanego
- kurs w przedziale 3,6 - 7,4 to LAY za 0,6% kapitału
- kurs w przedziale 7,5 - 11 to LAY za 0,4% kapitału

    Jeżeli ktoś myśli, że można grać każdy mecz w ten sposób to jest wg mnie w błędzie, jak w każdej metodzie i tutaj ma znaczenie dobór obstawianych wydarzeń sportowych. Zapomniałem w sumie napisać, że Maria grała tym sposobem na wyścigach koni. Jak sama powtarzała w swoich postach, najważniejsza jest samodyscyplina i cierpliwość, czyli właściwie dwie podstawowe zasady tak często łamane przez graczy. Należy również liczyć się z dużymi obsunięciami kapitału, co dodatkowo wpływa na nerwy gracza.
     Gdy sposób ten ujrzał światło dzienne, wiele osób próbowało i zapewne próbuje nadal dostosować go do obstawiania meczy piłkarskich. Nigdy osobiście nie grałem tak ale jeśli któryś z czytelników parał się tym to zapraszam do dzielenia się doświadczeniami i spostrzeżeniami.